Dziwne Zachowanie

Jest słoneczny wrześniowy dzień. Rolnicy przygotowują pola do zimowego snu. Nawożą „minerałami” tak, jakby przykrywali je puchatymi kołdrami. Dochodzi do mnie swojski zapach.

Jadę samochodem po wakacyjnej przerwie do szkoły.

Jestem ciekawa jak się ma „logopedyczna” gromadka. Czy urosła? Czy pamięta nasze zabawy językowe? Jak mówi? No i…czy są jakieś nowe dzieci? Przed szkołą jest grupka uczniów.

-„Dzień dobry! Pomożemy pani, mówią dzieci i zabierają torby z pomocami”.

Uśmiechy, radość, gwar szkolny witają mnie w drzwiach. „To będzie dobry dzień”- myślę. I nie mylę się. Dobre humory dopisują wszystkim! Nawet w sali przedszkolaków jest wesoło. Choć, od czasu do czasu, jakiś maluch pyta o mamę i robi podkówkę z buzi. Moją uwagę przyciąga trzylatek. Adaś siedząc „trzepie” rączkami i nóżkami. Patrzę pytającym wzrokiem na wychowawczynię. „Tak, on tak robi, jak cieszy się albo coś powie”- informuje mnie pani Ola.

Maluch nie płacze po rozstaniu z mamą. Szybko orientuję się, że będziemy się często spotykać, bo „wyrzuca” język podczas mówienia. Wygląda to tak, jakby krasnal chciał bawić się w chowanego – raz jest w buzi i za chwilę wygląda i… znów się chowa. Chłopczyk nie umie mówić z językiem „za zębami”. Cały czas ma otwartą buzię i oddycha ustami. Do tego wydaje się, że ślina chce koniecznie uciec przed niesfornym językiem. No i ucieka, na koszulkę!

Dlaczego? Coś przeszkadza mu w prawidłowym oddychaniu przez nos?

Jak detektyw śledzę zachowanie Adasia. Obserwuję go w różnych sytuacjach
w przedszkolu. Prowadzę rozmowy z wychowawczynią i mamą.

Pani Ola mówi, że w grupie przedszkolnej zachowuje się dziwnie. Sprawia wrażenie wycofanego, nieufnego. Bez powodu wybucha nagłym, histerycznym płaczem. Nie lubi być niespodziewanie dotykany przez inne dzieci. Budzi to zawsze jego sprzeciw, lęk i natychmiastowy płacz. Ma trudności z uczeniem się nowych aktywności ruchowych.Sprawia wrażenie jakby nie słyszał, bądź nie rozumiał poleceń. Bywa, że siada tyłem do prowadzącego zajęcia i nie słucha go wcale. W czasie nawet krótkich zajęć edukacyjnych, nie skupia uwagi, wykonuje współruchy kończynami i mimiką twarzy -„trzepie” rączkami i nóżkami, robiąc przy tym minki wargami, ma odruch wymiotny w stołówce na zapach, który mu nie odpowiada.

Nauczycielka nie spotkała jeszcze takiego dziecka wśród swoich wychowanków. Jest to dla niej coś nowego, nieznanego, fascynującego i zarazem trochę przerażającego. Niepokoi ją labilność emocjonalna Adasia-nagłe napady płaczu w zasadzie bez powodu.

Czyżby to były zwiastuny autyzmu? Zastanawiam się dlaczego tak się zachowuje? Z jakim wyzwaniem przyjdzie mi i pani Oli się zmierzyć? Jak pomóc trzylatkowi?

Czuję się jak student przed egzaminem. Jest we mnie niepokój i ciekawość, czy dobrze wykorzystam zdobytą wiedzę. To jest ważny egzamin, bo wyznaczę drogę dziecku, które wkracza w życie.

Rozmawiam z mamą:
-Wiedziałam, że jak Adaś pójdzie do przedszkola, to tam panie powiedzą coś więcej, wyłapią to, czego ja nie widzę, mówi mama.
-Jak oddycha?- pytam.
-Hmm… Normalnie!
-Ustami, nosem?
-Chyba tak i tak! Muszę temu się przyjrzeć.
-Czy chrapie podczas snu?
-Tak, czasami, potwierdza mama. Czy to ważne?
-Tak, oddech ustami i chrapanie podczas snu sugerują problem laryngologiczny.
Widzę zmieszanie i niepokój w oczach mamy.
-Wiedziałam, że Adaś będzie chodził do logopedy, bo ma ciągle język na wierzchu. Myślałam, że to po mężu, bo ma coś z tym językiem, ale jego rodzice nic nie robili i tak zostało. Jednak nie spodziewałam się tego, że przyczyna może być inna!
-Czy ma Pani wrażenie, że raz słyszy, co do niego się mówi, innym razem nie?
-Tak, nieraz zastanawiałam się, dlaczego nie reaguje na moje mówienie.
-Czy w domu jest czymś zaniepokojony, zalękniony, płacze?
-Tak, jest płaczliwy.
Jeszcze większe zdziwienie maluje się na twarzy mamy.
-Czy często choruje?
-Tak, co dwa, trzy tygodnie. Zaczyna się od kataru i kończy na antybiotyku.
-Zachowanie Adasia sugeruje mi przerost trzeciego migdałka. Synek Pani może mieć niedosłuch. Prawdopodobnie nie słyszy dokładnie poleceń, czasami nie rozumie i nie wykonuje ich. Nie wie, co się dzieje. Czuje zagrożenie i płacze. Oddech ustami, ślinienie się, skłonność do chorób, upewniają mnie o konieczności wizyty u laryngologa.

Mama Adasia jest zdumiona i zmartwiona tą wiadomością.

Za sugestią pani Oli, więcej czasu poświęca maluchowi, by nie czuł się odrzucony przez nią, gdy musi zająć się pielęgnacją kilkumiesięcznej córeczki. Nie ma nikogo do pomocy, bo mąż pracuje praktycznie od rana do wieczora. Czasami dzieci nie widzą go dwa dni. No i… nie ma w nim wsparcia.
-„Och nauczyciele! Czego oni chcą, przecież to dziecko! Wyrośnie z tego”- twierdzi tata chłopca.
A mama widzi, że mąż z tego nie wyrósł. Nikt z dorosłych mu nie pomógł i mówi nieprawidłowo do dzisiejszego dnia. Przekonuje męża i jadą do lekarza. Słuch ich synka jest w normie, ale co z trzecim migdałkiem? Jednoznacznej odpowiedzi nie ma, Adaś skierowany jest do szpitala. Sytuacja dalej nie jest pewna. Czekamy.

W końcu jest diagnoza! PRZEROST TRZECIEGO MIGDAŁKA, który jest tak duży, że zasłania trąbki słuchowe! Chłopczyk może nie słyszeć co się do niego mówi. Konieczny jest zabieg wycięcia tego migdałka.

Wiadomość przynosi mi ulgę-początek terapii logopedycznej jest dobry, bo źródło trudności zostanie usunięte. Nawet nie chcę myśleć, co by było
z chłopcem, gdyby został bez pomocy w takim stanie.

Przed Adasiem i rodzicami jeszcze konsultacja ze specjalistą z zakresu zaburzeń integracji sensorycznej. On wskaże jak wyrównać zakłócenia w harmonijnym rozwoju wszystkich zmysłów. To „trzepotanie”, wrażliwość na zapachy, niezgrabność ruchowa mają swoją przyczynę.

Jestem spokojna o dalszy los kolejnego „mojego – logopedycznego” dziecka. Wiem, że idzie dobrą, choć długą drogą. Czuję satysfakcję z mojej pracy słysząc słowa mamy: „Pani Dano, gdyby Pani nas tak nie pokierowała, to nie wiadomo, co by było z moim dzieckiem!”